Storytelling z mojego życia
Storytelling z mojego życia Storytelling z mojego życia, jak z bajki o Kopciuszku. Straciłam rachubę jaki to był dzień tygodnia. Jak Cinderella, dobiegłam do taksówki chwilę po północy. Na szczęście zimowe buty jest ciężko zgubić biegnąc do karocy. „Woźnica” spał. Spał tak twardym snem, że gdy go obudziłam pukaniem w szybę i zapytałam, czy podrzuci mnie w moje okolice, odpowiedział: – Jasne! A gdzie my teraz jesteśmy? Chwilę zastanawiałam się, czy aby na pewno dotrę do mojego cichego i spokojnego królestwa… Nie miałam wyjścia. Innego „woźnicy” nie było… Kopciuszek Architekt Tak wyglądało moje życie za czasów pracy jako architekt. Po elitarnych studiach został słodko – gorzki smak pracy. Słodki, bo to co robiłam wciąż dawało mi satysfakcję. Gorzki, bo co miesiąc słyszałam: „no masz… znowu po kasę przyszła i jeszcze za nadgodziny chce”. Żeby ta „kasa” była jeszcze jakaś „elitarna” jak studia… ehh. Tak wiem, wiem… na moje miejsce było zawsze wielu chętnych więc kreśliłam wielkie budynki i szpitale. Może chociaż kogoś w nich wyleczą porządnie. Moich ran po tamtym czasie chyba już nic nie zagoi do końca. Strata, która jest najgorszą stratą w życiu kobiety, a do tego słowa jakie usłyszałam od szefów na pożegnanie podcięły mi skutecznie skrzydła na długi czas....